• Ostatnia modyfikacja artykułu:4 lata temu

Kiedy rozmawiamy o nowych technologiach, zwykle wymieniamy jednym tchem olbrzymie zagraniczne firmy. To dość spory błąd, na naszym własnym podwórku również dzieją się niesamowicie ciekawe rzeczy. Szczególnie dobrze prezentuje się sytuacja Internetu Rzeczy (IoT) w naszym kraju. Postanowiliśmy zapytać więc profesjonalistów, jak to właściwie wygląda – porozmawiamy wiec dzisiaj z FlowDog.

IoT przestał już dawno temu być jedynie ciekawostką – to bardzo ważny rynek. W samym 2019 jego wartość w Polsce wyceniono na 2,2 miliardy dolarów. To jednak jeszcze nic – analitycy szacują jego tempo rozwoju na 23% rocznie. Ale co właściwie robią polskie firmy z tej branży?

Stwierdziliśmy, że najlepiej, jeśli po prostu je o to zapytamy! O IoT, technologiach przyszłości czy nawet o tym, jak pandemia COVID-19 wpłynęła na pracę firm porozmawiamy dzisiaj z Tomaszem Brzozowskim z FlowDog.

Tomasz Brzozowski z FlowDog

Piotr Magdziak: Nie wypada zacząć rozmowy bez oficjalnego przedstawienia się, nasi czytelnicy z pewnością chętnie dowiedzą się czym właściwie jest FlowDog.

Tomasz Brzozowski: Jesteśmy tak naprawdę firmą tworzącą oprogramowanie. Stworzyliśmy FlowDog’a – rozwiązanie informatyczne, dzięki któremu przedsiębiorstwa o różnym profilu działalności i ich menadżerowie mają kontrolę i prawdziwy wpływ na to, jak działa ich biznes.

Wspieramy więc zarówno średnich, jak i tych największych w przeprowadzeniu procesów biznesowych. Od prostych, codziennych zadań biurowych, takich jak: archiwizacja dokumentów, czy akceptacja faktur, po kontrolę i narzędzia pracy dla pracowników w terenie, obsługę procesu produkcji czy integrację z najnowszymi urządzeniami i systemami, w tym właśnie Internetu Rzeczy.

Wspieramy również firmy z sektora odnawialnych źródeł energii, w tym fotowoltaiczne w procesach sprzedaży i budowy instalacji klienckich i farm produkujących energie elektryczną.

Zobacz: Jaki smartband kupić? – najlepsze modele

PM: Trzeba przyznać, że to bardzo bogate portfolio! Wspomniałeś o Internecie Rzeczy, to bez wątpienia jeden z głośniejszych tematów, jeśli chodzi o nowe technologie. Jak twoim zdaniem wygląda stan IoT w Polsce, czy zbliżamy się powoli do założeń Przemysłu 4.0?

TB: Internet Rzeczy w Polsce rozwija się dynamicznie, operatorzy i integratorzy coraz częściej mają w swoich ofertach produkty i usługi z jego zakresu. Nasi klienci regularnie pytają nas o możliwość wykorzystania urządzeń IoT do wspierania i kontroli procesów produkcyjnych np. w zakresie „early maintenenace”, monitorowania możliwych przestojów w halach produkcyjnych, czy też automatycznego wykrywania nieprawidłowej pracy urządzeń.

Możemy również monitorować bezpieczeństwo pracowników ochrony na dużych obiektach za pomocą urządzeń, które wykrywają upadek lub brak ruchu pracownika. Dzięki temu reakcja na zdarzenia jest natychmiastowa, a pomoc medyczna może dotrzeć na czas. Jesteśmy na dobrej drodze do Przemysłu 4.0.

PM: Przyznam szczerze, że nawet nie myślałem nigdy o niektórych z tych zastosowań. W mediach często możemy przeczytać, że do Przemysłu 4.0 nam jeszcze bardzo daleko, to że jesteśmy na dobrej drodze to bez wątpienia świetna wiadomość.

Opowiedziałeś bardzo dużo o automatyzacji pracy i jej zdalnej kontroli. Czy twoim zdaniem pandemia COVID-19 wpłynęła w jakiś sposób na zainteresowanie takimi rozwiązaniami?

TB: Zamknięcie biur i praca zdalna wymusiła na osobach zarządzających firmami rewizję sposobu pracy swoich organizacji. Często zwracano się do nas więc z prośbą o wdrożenie systemu FlowDog w zakresie wspierania pracy zdalnej. Naszych Klientów najczęściej interesowała automatyzacja procesów takich jak: obsługa kancelarii biura w trybie zdalnym, czy zarządzanie dokumentami przychodzącymi. W szczególności mowa tutaj o zarządzaniu fakturami kosztowymi przy jednoczesnym zachowaniu odpowiednich norm bezpieczeństwa przetwarzanych danych.

Sklepy internetowe albo te stacjonarne, które musiały w szybki sposób przenieść swoją działalność do Internetu, prosiły nas za to o wsparcie procesów obsługi klienta, w szczególności reklamacji. Przy parokrotnie zwiększonych zamówieniach i bez systemu informatycznego, który takie procesy przeprowadza w części automatycznie, okazywało się bardzo trudnym zadaniem.

Sam mam doświadczenie pracy z mojego mobilnego biura – kampera, zaparkowanego nad morzem. Wystarczył Internet i FlowDog wspierany przez MS Teams, abym mógł pracować zdalnie i mieć kontrolę nad biznesem, będąc w stałym kontakcie z całym zespołem.

Mobilne biuro

PM: Wow, biuro mobilne w kamperze nad morzem brzmi zdecydowanie jak świetny plan na pandemię, aż mi szkoda, że nie pomyślałem o tym wcześniej. Opisałeś dość problematyczny proces reklamacji dla sklepów internetowych, czy pandemia wykazała jeszcze jakieś niedociągnięcia w firmach? Może regularnie zaniedbujemy po prostu jakieś ważne technologie?

TB: W mojej ocenie, polskie firmy w tym kryzysie pokazały swoją umiejętność adaptacji. Mimo, że wiele z nich, używa podstawowych narzędzi informatycznych do wspierania wszystkich procesów, to ich kadry zarządzające potrafiły dostrzec potrzeby wynikające z sytuacji i podjąć decyzje o wdrażaniu nowoczesnych narzędzi.

Uważam, że najbardziej zaniedbywanym aspektem przy wdrażaniu oprogramowania i procesów jest oczywiście bezpieczeństwo danych. Zwracamy na to uwagę naszym klientom na każdym etapie uruchamiania FlowDog. Często znajdujemy miejsca w procesach, które przy okazji można usprawnić i zabezpieczyć.

Sprawdź: Czy warto kupić gotowy komputer do gier? Sprawdzamy!

PM: Odnoszę wrażenie, że zaniedbywanie bezpieczeństwa to tak naprawdę problem wszystkich firm a nawet indywidualnych użytkowników. Co chwila słyszymy przecież o wyciekach danych czy atakach hakerskich.

Zapytam teraz trochę bardziej o was, jakie są twoim zdaniem największe wyzwania, które napotykacie podczas wdrażania FlowDog’a do firm?

TB: Przy wdrażaniu nowych systemów informatycznych wiele rzeczy może pójść nie po naszej myśli. Zawsze, nawet w najlepiej zarządzanej firmie, może znaleźć się coś, co w rzeczywistości działa inaczej niż było opisywane przez klienta. Dlatego jesteśmy otwarci na zmiany i szybkie przystosowanie wdrażanego FlowDog’a do nowej rzeczywistości.

Największym wyzwaniem przy uruchamianiu FlowDog jest niechęć do zmian wśród pracowników naszych klientów. Człowiek z natury się ich boi, bo wiążą się one często ze swego rodzaju dodatkowym zaangażowaniem. Dlatego nowości, które wprowadzamy, staramy się wdrażać krok po kroku, razem z użytkownikami, czyli pracownikami naszych klientów.

PM: Jak zwykle wygląda więc taki proces?

TB: Zaczynamy od najprostszych i podstawowych funkcji, dających szybko korzyści, które mogą zauważyć wszyscy pracownicy danej organizacji. Następnie słuchamy informacji zwrotnych i dodajemy kolejne funkcje tak, aby nie przytłoczyć użytkowników mnogością istniejących możliwości. Takie podejście daje wiele korzyści, po pierwsze szybkie wdrożenie najbardziej przydatnych funkcji, po drugie obawy przed zmianami są mniejsze, a sam komfort pracy większy.

PM: Mówimy już całkiem długo o procesie wdrażania waszych rozwiązań. Chciałbyś może podzielić się z naszymi czytelnikami twoim zdaniem najciekawszym z nich? Albo może wręcz nawet najdziwniejszym?

TB: Każdy projekt realizowany na FlowDog jest inny i każdy ma ciekawe aspekty. Jednym z najdziwniejszych i najbardziej oderwanych od naszego świata (dosłownie!)  zadań dla nas było monitorowanie misji lotu balonu w stratosferze. Przenosił on w swojej gondoli urządzenia dokonujące różnych pomiarów i zdjęć z perspektywy tzw. bliskiego kosmosu.

PM: Trochę mnie zagiąłeś, przybliżysz nieco o co w tym chodzi?

TB: To taka metoda badania wpływu warunków zbliżonych do kosmicznych niskim kosztem, czyli bez konieczności wysyłania przedmiotów w prawdziwy kosmos. Rolą FlowDog było monitorowanie położenia gondoli z aparaturą pomiarową. Sprawa nie jest łatwa, ponieważ balon znajduje się ponad 30 km nad ziemią, gdzie nie ma praktycznie już atmosfery, a także zasięgu żadnej sieci telekomunikacyjnej.

Największym problemem realizacji takich projektów, jest fakt, że o ile bardzo szybko i łatwo można taki balon wypuścić w powietrzę, to bardzo trudne może być jego późniejsze zlokalizowanie.

Balon stratosferyczny

PM: Dlaczego?

TB: Otóż w trakcie trwania „misji”, która zajmuje kilka godzin balon odlatuje w nawet na 100-200, a czasami nawet więcej kilometrów od miejsca startu. Ponieważ gondola opada swobodnie na spadochronie i jest znoszona przez wiatr, nieznana jest jego dokładna pozycja lądowania. Zastosowaliśmy więc specjalne lokalizatory IoT działającej w naszej sieci LoRa, która jest podłączona do FlowDog, wsiedliśmy w samochód i „goniliśmy” balon monitorując jego pozycję w czasie rzeczywistym. Misja zakończyła się sukcesem, znaleźliśmy gondolę wraz z balonem, leżącego w szczerym polu.

PM: Nie sądziłem, że pogoń za balonami może być codziennością firm technologicznych, człowiek codziennie uczy się czegoś nowego! Na sam koniec chciałem zadać ci jeszcze jedno, być może trochę filozoficzne pytanie. Jakie według ciebie będą najważniejsze technologie na rynku w ciągu najbliższej dekady? Na co szczególnie warto zwrócić uwagę? 

TB: Według mnie trend migracji software do chmury, czy też używania oprogramowania jako usługi będzie się utrzymywał. Urządzenia IoT staną się bardziej powszechne i będą szerzej wykorzystywane, nie tylko w przemyśle, ale i na co dzień, np. do monitorowania naszych rowerów, czy innych „niepodłączonych” przedmiotów, np. palet, wózków sklepowych. Uważam też, że większość z nas w przeciągu 10 lat będzie jeździła elektrycznymi samochodami.

PM: Wszystko to faktycznie brzmi bardzo realistycznie. Dziękuję ci bardzo za rozmowę!

TB: Również dziękuję!

Zobacz też:
Jaki monitor gamingowy? Ranking najlepszych modeli
Komputer all in one – najlepsze modele

5/5 - (1 vote)