Hakerzy wykradli pełną dokumentację medyczną pacjentów dwóch szpitali w USA. Mowa tutaj o wyjątkowo wrażliwych danych, takich jak imiona, nazwiska i dane wszystkich odbytych zabiegów.
Ataki hakerskie na służbę zdrowia nie są specjalnie nowym zjawiskiem. Zwykle ograniczają się jednak do ataków ransomware. Hakerzy zwyczajnie żądają okupu za przywrócenie danych.
Wykradnięcie tak wrażliwych danych jest już znacznie poważniejszą kwestią. Nie tylko grozi to znaczną utratą prywatności dla ofiar ataku, ale w olbrzymi sposób psuje również renomę szpitala.
Co gorsze, wszystko wskazuje na to, że atak hakerów nie miał na celu nieuczciwego zarobku. Wszystkie dane pacjentów zostały opublikowane po prostu w darknecie. Być może jest to jednak efektem tego, że szpital nie zdecydował się zapłacić za brak takiej publikacji.
Sprawdź jak bezpiecznie poruszać się po sieci: Ranking najlepszych i najtańszych usług VPN
Cyberbezpieczeństwo placówek medycznych w dalszym ciągu jest nieco lekceważoną kwestią. Szpitale, co oczywiście można zrozumieć, znacznie bardziej skupiają się na samym leczeniu pacjentów niż zabezpieczaniem swoich plików. Co jednak, gdyby hakerzy zdołali się włamać do kluczowej aparatury, od której zależy życie pacjenta?
Według raportu opublikowanego przez Emsisoft – firmę zajmującą się cyberbezpieczeństem – aż 560 szpitali w USA padło ofiarą hakerów w 2020 roku. Prawdopodobnie najciekawszy z nich polegał na groźbie ujawnienia zdjęć pacjentów przed ich operacjami plastycznymi, jeśli nie zgodzą się zapłacić za milczenie.
Placówki medyczny muszą zdecydowanie bardziej zadbać o swoje zabezpieczenia. W grę wchodzi bezpieczeństwo i prywatność pacjentów.
Zobacz też:
Ransomware: słabnie skuteczność okupów internetowych
Nigdy więcej igieł? Nowe plastry mogą zastąpić pobieranie krwi
Powstała grupa Ransmoware Task Force – będzie bezpieczniej?
Źródło: The Verge
Illustration by Ana Kova