• Ostatnia modyfikacja artykułu:3 tygodnie temu

Intel wydaje gigantyczne pieniądze na swoje odlewnie. Jak na razie przynoszą same straty.

Oferując swoje usługi produkcyjne firmom bez fabryk, Intel realizuje jeden z trzech filarów swojej strategii, zwanego IDM 2.0. Jak się okazuje, strategia nie jest jednak aż tak idealna jak chciałaby tego firma. Chociaż aspiruje ona do rywalizacji z globalnymi potentatami odlewniczymi, takimi jak TSMC i Samsung, próba ta jest kosztowna, a teraz nareszcie mamy szczegółowe dane na ten temat. Nie napawają one zbyt wielkim optymizmem.

Podczas internetowego seminarium firma omawiała swoją działalność produkcyjną z inwestorami i analitykami branżowymi, ujawniając, że była to “studnia bez dna”, a straty nie ustają. Intel ogłosił, że w 2022 roku stracił 5,2 miliarda dolarów na działalności produkcyjnej na zlecenie, a w 2023 roku ta liczba wzrosła do 7 miliardów dolarów. Niemniej, jak zapewne widzicie jest światełko w tunelu.

Chociaż 7 miliardów straty może przyprawić o zawroty głowy, to mówimy o gigantycznej inwestycji. Tymczasem straty w 2023 są znacznie mniejsze niż w 2022. Intel szacuje, że rok 2024 będzie jeszcze bardziej „łaskawy” a od 2025 rozpoczną już regularne zyski. Oczywiście kolejne kilka lat zajmie im nadrobienie strat.

Szef Intel, Pat Gelsinger, ujawnił, że bolączką dla Intel Foundry było wprowadzenie maszyn do litografii w ekstremalnym ultrafiolecie (EUV). Foundry były ostatnimi z dużych fabryk, które przeszły na EUV w związku z procesem “4”, w odstępie czterech lat za rywalami, Samsungiem i TSMC. Gelsinger ma nadzieję naprawić ten błąd, będąc pierwszą fabryką, która przejdzie na litografię High-NA.

Zobacz też:
Intel planuje górnopółkowe karty Battlemage?
Trzęsienie ziemi na Tajwanie zagrozi rynkowi elektroniki?
TSMC nie wybuduje się w Niemczech? Dotacje były nielegalne

Oceń ten post