Najnowszy serial w świetnie znanym graczom uniwersum trafił już na Netflixa. Resident Evil: Wieczny Mrok nie zachwyca jednak krytyków.
Bez najmniejszych wątpliwości, o serii Resident Evil znów jest bardzo głośno. Mogłoby się wydawać, że całą franczyzę wyciśnięto już do ostatniej kropli. Powstało przecież już ponad 20 gier, 10 filmów, sporo książek i nawet seria komiksów. Jak się jednak okazuje – wciąż wciąż ma się bardzo dobrze.
Najnowsza gra, czyli Resident Evil: Village cieszy się ogromnym powodzeniem i być może, będzie nawet startowała do tytułu gry roku! Netflix postanowił iść więc za ciosem i stworzył zupełnie nowy miniserial: Resident Evil: Wieczny Mrok.
Zobacz: Telewizor 65 cali – najlepsze modele
Cały tytuł jest zdecydowanie bardzo krótki, ma tylko 4 odcinki trwające w sumie niecałe 2 godziny. Ale cóż, liczy się przecież jakość a nie ilość. Sporym rozczarowaniem może być jednak to, że nie jest to tytuł aktorski. Całość stworzono w technice CGI.
Historia Resident Evil: Wieczny Mrok rozgrywa się mniej więcej między 4 a 5 częścią głównej linii gier. Zobaczymy więc dalsze losy Leona Kennedy’ego i Claire Redfield. Cała akcja dzieje się dodatkowo w Białym Domu.
Niestety, pomimo tego, że na papierze wygląda to bardzo dobrze, to serial nie zgarnia zbyt dobrych recenzji. Krytycy wskazują, że fabuła jest niespójna i nielogiczna. Co gorsza – jest też zupełnie niewciągająca i miejscami nudnawa.
Jak na razie, najnowsze Resident Evil ma ocenę jedynie 54% w serwisie Rotten Tomatoes. Nie jest to co prawda tragiczny wynik, ale z pewnością nie można powiedzieć, że dobry.
Zobacz też:
Konsole nowej generacji zapewnią świetne wrażenia w Resident Evil Village
Lubisz Resident Evil? Kup płaszcz bohatera gry za “jedyne” 1500 dol.
Steven Spielberg wyprodukuje nowe filmy dla Netflixa