Twitter ma kolejny problem. Platforma została zalana przez chińskie boty i wysyp wulgarnych reklam.
Wygląda na to, że Twitter ma kolejny problem, chociaż tym razem nie jest to już do końca wina Elona Muska. Jak zapewne doskonale wiecie, w Chinach trwają właśnie olbrzymie protesty przeciwko władzy. Obywateli są zmęczeni polityką zero-COVID, a punktem zapalnym była śmierć 10 osób w pożarze, z którego nie mogli wydostać się przez zaryglowane przez policję drzwi.
Oczywiście, władze Chin nie podchodzą zbyt życzliwie do protestujących. Na ulicy pojawiło się wojsko i tajna policja, a akty przemocy wobec obywateli są na porządku dziennym. Oczywiście, w ruch poszła też olbrzymia cenzura a oficjalne stanowisko partii to to, że protesty są niezwykle małe i stanowią margines. Problem w tym, że nagrania uczestników pokazują zupełnie inny obraz.
Dokładnie to spowodowało niezbyt komfortową sytuację na Twitterze. Chińscy użytkownicy postanowili publikować tam wszystkie materiały z protestów oraz koordynować działania wewnątrz kraju. Władze oczywiście nie mogły pozwolić na takie coś – w ruch poszła armia botów, która zalała serwis spamem i pornografią.
Twitter jest zatem po prostu pełen chińskich reklam, materiałów propagandowych i innych rzeczy znacząco utrudniających korzystanie z serwisu. Co gorsza, Elon Musk zwolnił znaczną część kadry – bardzo ciężko jest im zatem zwalczyć ten proceder. W grę wchodzi tak naprawdę jedynie całkowita blokada chińskich IP, ale oznaczałoby to, że protestujący straciliby możliwość informowania zachodu o sytuacji w kraju.
Zobacz też:
Donald Trump może już wrócić na Twittera. Ale nie chce.
Elon Musk sam wykupuje reklamy na Twitterze
Twitter ukarany za sprzedaż numerów telefonów użytkowników