• Ostatnia modyfikacja artykułu:1 rok temu

Elektryki uważane są za przyszłość motoryzacji. Problemem jest jednak wciąż to, że samochód elektryczny potrafi stać się sporym problemem dla strażaków.

Wypadki chodzą po ludziach i samochodach i naprawdę ciężko z tym faktem jakkolwiek dyskutować. Nic zatem dziwnego, że może czasami dojść do pożaru. W przypadku samochodu z silnikiem spalinowym procedura postępowania jest w miarę prosta. Zanim pożar staje się poważny mamy szanse ugasić go gaśnicą będącą obowiązkowym wyposażeniem każdego samochodu. W razie większego problemu należy wezwać straż pożarną, która dość szybko opanuje ten problem.

Samochód elektryczny stanowi jednak znacznie większy problem. Tutaj pożaru zdecydowanie nie ugasi już kierowca swoją miniaturową gaśnicą. Wszystko dlatego, że nie pali się przecież benzyna czy olej napędowy. Zamiast tego, płonie akumulator litowo-jonowy, który składa się w dodatku z wielu ogniw. Problem jest natomiast dość prosty – ogniwa akumulatora są doskonale izolowane, bardzo ciężko je schłodzić.

Sprawdź: Jak podłączyć wideorejestrator samochodowy?

Płonący samochód elektryczny potrafi stać się zatem olbrzymim problemem dla strażaków. Co prawda zdecydowanie nie wybuchnie on jak w dobrym filmie akcji. Zamiast tego, może po prostu bardzo długo się palić. Bardzo boleśnie przekonali się o tym strażacy z Komendy Powiadowej w Kartuzach, którzy gasili płonącego Mercedesa przez całe 21 godzin!

Aby cała akcja była w ogóle możliwa, strażacy musieli sprowadzić specjalny kontener wypełniony wodą. Następnie przetransportowali cały samochód do jego środka. Zgłoszenie o pożarze otrzymali przed 21. Wodę mogli odpompować dopiero o 15:30 następnego dnia.

Zobacz też:
Tesla wprowadzi system indukcyjnego ładowania samochodów?
Ford wyłączy zdalnie funkcje samochodu jeśli nie zapłacimy rat
Lit zaczyna powoli tanieć – odwilż na rynku samochodów elektrycznych?

Oceń ten post