• Ostatnia modyfikacja artykułu:11 miesięcy temu

Wiedźmin: Stary Świat to planszówka, na którą czekał chyba każdy fan przygód Geralta z Rivii. Czy było warto? Postanowiliśmy to sprawdzić!

Tym razem zdecydowałem się podejść do recenzji nieco inaczej, bo zaczynając od informacji najważniejszej. Wiedźmin: Stary Świat to naprawdę świetna planszówka i 8/10 jest oceną wręcz nieco surową. W recenzji będę jednak trochę narzekał. Nie dlatego, że gra jest słaba, tylko dlatego, że miałem co do niej bardzo duże oczekiwania, przez co mocniej zwróciłem uwagę na pewne niedociągnięcia. Tak czy inaczej, jest to jednak z pewnością pretendent do tytułu gry roku. Wątpię co prawda, aby wygrał tę nagrodę, ale z pewnością znajdzie się przynajmniej w top 10.

Pierwsze wrażenia – czyli dlaczego było tak drogo

Wiedźmin stary świat

Zacznijmy od najważniejszej rzeczy, czyli za co w ogóle zapłaciliśmy prawie 1000 złotych, bo tyle kosztuje Wiedźmin: Stary Świat z wszystkimi dodatkami. Oczywiście, nie sposób ponarzekać tutaj, że już w momencie premiery do dyspozycji mamy aż 5 dodatków. Tak wygląda jednak obecnie rynek i naprawdę ciężko coś z tym zrobić.

Przede wszystkim – jest naprawdę solidnie! Pudełko jest po prostu olbrzymie i przeładowane komponentami. Razem z grupą znajomych z którymi testowałem tę pozycje po raz pierwszy mieliśmy realny problem z transportem, całość jest wielka i ciężka. Nie powinno być to jednak zaskoczeniem, jeśli sprawdzimy listę komponentów. Do dyspozycji mamy grubo ponad 1000 kart, setki znaczników, 10 kości, 10 świetnie wykonanych planszetek gracza, sporą planszę i ponad 45 plastikowych figurek. Część z nich jest naprawdę spora, przez co całe pudełko zajmuje mnóstwo miejsca. Wyraźnie widać jednak, za co zapłaciliśmy takie pieniądze.

Jeśli chodzi o wykonanie, to Wiedźmin: Stary Świat to gra, która zasługuje na solidną 10-tkę. Całość jest świetnie dopracowana, a twórcy zadbali nawet o to, żeby planszetki graczy miały miejsce na komfortowe i wygodne wsuwanie pod nie kart. Jedynym minusem może być niezbyt dobrze wykonany insert – pakowanie jest trochę problematyczne i można było to lepiej przemyśleć. Przejdźmy jednak do rzeczy ważniejszych, czyli zasad i samej rozgrywki.

Życie na wiedźmińskim szlaku czyli jak grać w Wiedźmin: Stary Świat

Wiedźmin: Stary Świat

 

Samo przygotowanie rozgrywki zajmie nam bez wątpienia kilka chwil. Robiąc to pierwszy raz polegaliśmy dość mocno na instrukcji, ale całość jest bardzo intuicyjna i raczej nie sprawi żadnego problemu podczas kolejnych gier. Zasady są tak naprawdę zaskakująco (jak na liczbę komponentów) proste a cel bardzo jasny – kto pierwszy zwiększy swoją reputację do 4 poziomu natychmiastowo wygrywa grę. Możemy zrobić to albo poprzez zdobywanie trofeów albo poprzez maksymalne podnoszenie naszych startowych atrybutów – ataku, obrony, alchemii oraz umiejętności specjalnej. Ta ostatnia zależy od postaci, którą wylosowaliśmy.

Tura gracza podzielona jest na 3 fazy – ruch i akcje, walkę medytację lub eksplorację oraz na kupowanie kart. Całość przebiega wyjątkowo intuicyjnie. W pierwszej fazie, czyli ruchu oraz akcjach możemy odrzucać karty z ręki, aby przemieścić naszą postać na planszy. Pola na planszy mają znaczniki gór, morza lub lasu, aby przesunąć się na taki obszar odrzucić musimy kartę z identycznym symbolem. Miłośnicy gier planszowych z pewnością skojarzą to nieco z Zaginioną Wyspą Arnak.

Wiedźmin: stary świat

W poszczególnych lokalizacjach mamy do dyspozycji przeróżne opcje, o których raczej nie ma sensu się tutaj rozpisywać. Poruszanie się po planszy pozwala nam po prostu zdobywać złoto, podnosić swoje atrybuty, pozyskać wiedźmiński eliksir, zagrać w pokera (o tym później!) czy manipulować nieco kartami na swojej ręce i planszy.

 

Kolejno, przechodzimy do fazy drugiej. Możemy w niej albo zdecydować się na walkę z potworem lub innym wiedźminem, który dzieli z nami to samo pole, albo eksplorować teren. W końcowej fazie gry do dyspozycji mamy też medytację, czyli jeden ze sposobów na podniesienie swojej reputacji i zbliżenie się do zwycięstwa. O walce opowiem wam więcej nieco później, więc skupmy się na razie na eksploracji.

Idea jest dość prosta – gracz po naszej prawej stronie czyta tam kartę z fabularnym opisem sytuacji, w której się znaleźliśmy a my musimy podjąć decyzję co z nią robimy. Oczywiście od tego co wybierzemy zależy co też się wydarzy w grze. Tutaj należy zdecydowanie docenić twórców – opisy są bardzo klimatyczne i momentami naprawdę zabawne! Bardzo wiernie oddają one klimat książek i gier z Geraltem. Minus jest jednak dość oczywisty – ograniczona liczba kart sprawia, że gra przestanie być po pewnym czasie idealnie regrywalna. Będziemy przecież wiedzieć już jakie są konsekwencje naszej decyzji w danej sytuacji.

Ostatnia faza to kupno kart. Twórcy postawili tutaj na dość ciekawy system deckbuildingu. Jak już wiecie, to gdzie i ile razy będziemy w stanie się ruszyć zależy od kart na naszym ręku. Pełnią one również kluczową role w walce. Na samym początku fazy kupowania kart odrzucamy bądź dobieramy z naszej talii ich tyle, aby mieć równe 3. Potem, musimy kupić jedną z wyłożonych kart, których koszt wynosi 0, 1 lub 2. Aby go opłacić, odrzucamy po prostu odpowiednio dużo kart. W dużym i telegraficznym skrócie – zdecydowanie się na mocniejszą kartę skutkuje tym, że w następnej turze wykonamy mniej akcji. Pozostałe zasady to już klasyczny deckbuilding – kiedy nie będziemy mogli dobrać już nowych kart z naszej talii, to po prostu tasujemy wszystkie odrzucone. Nasza talia będzie więc coraz mocniejsza razem z progresem gry.

Co nieco o walce… i pokerze!

No właśnie, co z tą walką? Uczciwie muszę przyznać, że uważam ją za najmocniejszy element całej gry. System jest bardzo przemyślany i łączy bardzo zwinnie kilka ciekawych mechanik. Przede wszystkim, w większości deckbuildingowych gier podstawą sukcesu jest odrzucanie najsłabiej działających kart. W Wiedźminie jest to olbrzymi błąd – karty stanowią nasze punkty życia! Im więcej mamy ich w talii, tym więcej uderzeń możemy przetrwać.

Podczas walki dobierać będziemy karty z naszej talii a następnie zagrywać je, aby zadawać obrażenia. Ciekawą mechaniką są też kombinacje – niektóre karty pozwalają nam na zagranie całych sekwencji i skumulowanie efektów wielu kart w jednym ruchu. Wszystko zależy oczywiście od tego jaki mają kolor. Odpowiednie kupowanie kart, tak aby osiągać jak najczęściej wartościowe kombinacje stanowi podstawę sukcesu w całej grze!

W grze możemy walczyć z potworem, który sterowany będzie po prostu za pomocą specjalnych kart, bądź też z innym graczem. Z tym drugim możemy zagrać jednak w pokera zamiast decydować się na rozlew krwi. To bardzo prosta gra oparta na kościach, w których możemy zyskać lub stracić trochę złota. Czy wnosi ona wiele do gry? Absolutnie nie, efekty są raczej pomijalne bądź w najgorszym przypadku niezbyt dotkliwe. Czy gra się w nią niezwykle przyjemnie? Absolutnie tak!

To co, podobało się? Jak wypada recenzja?

 

Oczywiście, zasady, które przedstawiłem wam powyżej to bardzo, ale to bardzo duże uproszczenie i podstawowy opis mechanik. Zwyczajnie nie ma sensu opisywać ich tutaj wszystkich, po prostu bym was zanudził. Skupmy się zatem na bardziej recenzyjnej stronie.

Przede wszystkim, graliśmy w pięć osób, co zdecydowanie mogło być błędem jak na pierwszą rozgrywkę. Z racji tego, że wciąż uczyliśmy się wielu zasad, tury dłużyły się a czas oczekiwania na swój ruch był zdecydowanie zbyt duży. Gra zdecydowanie lepiej sprawdzi się raczej dla trójki, maksymalnie czwórki graczy.

Sama rozgrywka była jednak niesamowicie wciągająca – karty eksploracji przynosiły całkiem poważne dylematy, a opisy potrafiły autentycznie rozbawić. Nie znaleźliśmy też żadnych elementów, które psuły nam rozgrywkę. Odniosłem też ogólne wrażenie, że Wiedźmin: Stary Świat to gra, która zdecydowanie premiuje odważne i często niezbyt rozsądne decyzje. Kary za przegraną walkę są tak naprawdę zerowe. Bardzo, ale to bardzo ciężko jest też podjąć decyzję, która popsuje nam całą grę. System jest bardzo wybaczający i pomimo dość skomplikowanych zasad całkiem przyjazny początkującym planszówkowiczom.

Niektóre elementy szybko okazały się jednak nieco niedopasowane do późnego etapu gry. Tropy, czyli żetony pomagające nam w walce z potworami były już w pewnym momencie niemal bezużyteczne, a w banku zabrakło pieniędzy, bo gracze nie mieli ich na co wydawać. Tutaj jeszcze jedno słowo odnośnie pieniędzy. Twórcy postawili na kontrowersyjny zabieg – pomimo tego, że mamy 3 różne rodzaje monet, to każda ma wartość jeden. Jest to nieco konfundujące dla nowych graczy, ale dobrze obrazuje, że świat, po którym się poruszamy jest politycznie niestabilny i obowiązują w nim różne waluty! Ciekawe? Jak najbardziej? Konieczne? Niezbyt.

Wiedźmin: Stary Świat – jakie dodatki kupić?

Gdybym miał oceniać samą podstawową wersję gry, to zdecydowanie byłbym z niej bardzo zadowolony. Całość jest spójna, elegancka i pomimo dość obszernej instrukcji prosta do zrozumienia. Pójcie na łatwiznę nie wchodziło jednak w grę – od razu zagraliśmy więc ze wszystkimi możliwymi dodatkami, co przedłużyło proces nauki o przynajmniej półtorej godziny. Przy okazji – spotkaliśmy się o 19:30 a grę skończyliśmy o 3:30 rano. Dzisiejszą recenzję sponsoruje kofeina.

Dodatek „Magowie”

Magowie to dodatek, który zdecydowanie warto kupić. Wprowadza on po prostu 5 nowych grywalnych postaci. Nie są one jednak wiedźminami a magami. Działają oni na dość podobnych zasadach. Różnica polega jednak na tym, że zamiast tarczy pochłaniającej obrażenia mają oni energię wzmacniającą moc zaklęć.

W dodatku znajdziemy też dodatkowe 140 kart przeznaczone specjalnie dla magów. Zamiast ataków takich jak „Riposta” czy „Piruet” znajdziemy więc kule ognia, ściany ziemi czy lodowe sztylety – klasyka. Magowie korzystają oczywiście z osobnego sklepu z kartami.

Dodatek nie zmienia zbyt wiele, ale przyjemnie urozmaica rozgrywkę. Swoją pierwszą grę grałem magiem i bawiłem się doskonale.

Skellige

Skellige to dodatek, który raczej nie zachwycił mnie niczym szczególnym. Otrzymujemy po prostu dodatkową część mapy z wyspami, na które dostać możemy się łódkami z okolicznych przystani. Dodatkowo mamy też 50 nowych kart eksploracji i 30 kart wydarzeń morskich. Problem w tym, że były one dość nudnawe i mało wnoszące do rozgrywki. Wyspa Mgieł pozwala jednak na dobieranie dodatkowych kart, co w ciekawy sposób zmienia dynamikę rozgrywki.

Ciri i Płotka

Dodatki z Ciri i Płotką nie wnoszą zbyt wiele do gry. Ciri to po prostu kolejna grywalna postać ze swoimi specjalnymi umiejętnościami. Nie są one ani zbyt silne, ani przesadnie słabe. Po prostu mamy nieco większy wybór.

Płotka (która utknęła oczywiście na dachu) to minigra przesuwająca się z pola na pole podczas rozgrywki. Jeśli uda nam się dobrze rzucić kością, to możemy liczyć na niewielki bonus. Nie ma tutaj nic ciekawego, ale z drugiej strony to bardzo niewielki dodatek. Miłym akcentem jest jednak figurka Płotki na dachu chaty.

Legendarne Łowy

Legendarne Łowy to dodatek, który bardzo dużo miesza w grze. Przede wszystkim, nasz cel staje się zupełnie inny – wygrywa osoba, która zabije poruszającego się po planszy legendarnego potwora. Reputacja przestaje mieć znaczenie, a jedynie pomaga nam w ostatnim pojedynku.

To jedyny dodatek, do którego jestem nastawiony bardzo negatywnie. Wprowadza niepotrzebną losowość – potwór poruszając się po planszy zostawia za sobą specjalne żetony z bonusami, które pozwalają też nieco łatwiej go pokonać. To, który gracz zbierze ich najwięcej zależy od szczęścia. Dodatkowo, pojawiają się one po zakończeniu tury ostatniego gracza. Osoba, która rozpoczynała grę będzie miała zawsze największy wybór i największe możliwości na ich zebranie.

Sama walka z legendarnym potworem nie różni się zbyt wiele od standardowej. Jego ataki są po prostu mocniejsze i ma nieco więcej punktów życia. Oczywiście, praktycznie nie istnieje kara za przegranie pojedynku.

Jeśli będę grał ponownie w Wiedźmin: Stary Świat to pewnością będę postulował o wykluczenie tego dodatku. Przynosi więcej szkody niż pożytku. Figurki są jednak piekielnie ładne, to trzeba uczciwie przyznać.

Monster Trail

Dodatek Monster Trail zwiększa nieco różnorodność potworów – otrzymują już ataki specjalne oraz nieco ciekawsze umiejętności. Wiedźmini (i magowie, co wydaje się mocnym fabularnym niedociągnięciem) otrzymują za to mutageny, dodające im nowe umiejętności. Dodatkowo mamy też petardy, będące ulepszeniem eliksirów.

Jedyny minus jaki znalazłem, to to, że dodatek nie jest kompatybilny z minidodatkiem z Eredinem. Z jakiegoś powodu nie otrzymał on swojej planszy. Biorąc pod uwagę, że kupiliśmy cały zestaw było to dość mocne rozczarowanie.

Sprawdź też:
Gry bez prądu – najlepsze gry planszowe – Ranking 2023
Najlepsze planszowe gry imprezowe – w co zagrać ze znajomymi?

3/5 - (4 votes)